Witam na mojej stronie !
Nie mam talentu do pisania jakich kolwiek prezentacji
 więc nie będę się rozpisywać .
  1. Kocham Konie !
  2. Uwielbiam jeździć konno !
  3. Lubie zawierać nowe przyjaźnie 
  4. Mam 1* lat mieszkam w Lublinie 
  5. Uczęszczam do Liceum  
  6.  W wakacje mam konia na 2 miesiące 
  7. Marzę o własnym koniu na stałe 
Opowiem wam teraz co stało się ubiegłego lata :

To było w sierpniu , pewnie wszyscy słyszeli o deszczu meteorów 13 sierpnia 
w tę noc ja z moją koleżanką Eweliną miałyśmy je oglądać , ale ona ma 20 lat i rozmawiała z swoim chłopakiem przez telefon trochę zrobiło mi się nudno, bo gadała ze 20 min to poszłam do Julki , czarnej klaczy ( to koń jej babci ) mającej 26 lat jak zawsze głaskałam ją , i Julia nagle spojrzała się na mnie przez chwile i jakby chciała mi coś powiedzieć .
Właśnie wtedy uświadomiłam sobie że coś jej jest i było .
Zaraz zawołałam Ewelinę ona powiedziała że nic jej nie jest , ale dla upewnienia poszła po swoją babcię  , ona zapewniła że nic jej nie jest .
Gdy Babcia Eweliny poszła już do domu ja z Eweliną poszłyśmy jeszcze do Julki ja dalej upierałam się że coś jej jest i stawiałam nawet na kolkę .
Poszłam do Eweliny i usiadłyśmy na kocu, patrzyłyśmy w pierwsze gwiazdy , ale nie mogłam się skupić ciągle myśląc o klaczy więc postanowiłam się do niej przejść gdy tam weszłam zobaczyłam że Julia zaczęła się tarzać i odeszła od żłobu zarzuciła nogi na ścianę i musiałam ją dopiąć i dopiero wtedy wstała Ewelina zawołała szybko babcie i wyprowadziła klacz na dwór  i  ja wraz z Eweliną ganiałyśmy ją do przyjazdu jej wujka który miał ocenić co było Julce .
Kazał mi na niej jeździć , a że ja na niej już jeździłam zgodziłam się , ale babcia Ewe się nie zgodziła ponieważ było wtedy ślisko jeśli klacz by się przewróciła to by mogła mnie nawet zabić .
Ja się nie bałam Julka też nie, choć chodziło o jej życie . O godzinie 2 w nocy przyjechał weterynarz podał jej leki i miało być wszystko dobrze .
Gdy jednak podawał jej coś w rodzaju kroplówki klacz jak to koń była niespokojna , to ja ją uspokajałam szepcząc do jaj ucha że wszystko będzie dobrze .
Gdy weterynarz już pojechał ( a była gdzieś 3 nad ranem ) , po   20 min miała się wysikać to zamiast po 20 to po prawie godzinie i tak do rana pilnowałyśmy jej nawet się nie położyło bo tak się bała .
Wyobraźcie sobie ile ją prowadzałam od mniej więcej 20 do 2 w nocy , jak mnie nogi bolały a nie mogłam się poddać .
Bo widzicie kocham kocham i będę kochać Julkę do końca swoich dni .

Co się z nią stało ?

Została sprzedana ponieważ jej właściciele byli starzy i  już nie dawali rady ciągle karmi nie najedzoną  klacz .
I do tego Pan Zenek właściciel Julki , mąż babci Eweliny wylądował  w szpitalu .
Niedługo po tym dowiedzieli się że ma raka płuc aż do jego śmierci nie powiedzieli mu o tym . A za sprzedaż klaczy mieli pieniądze na postawienie mu pomniku  .
Pamiętam jego słowa  ,, Ona już nie może , a ja tym bardziej " mówił tak o Julce .


http://www.howrse.pl/elevage/fiche/?id=11863140

 
Najukochańszy koń
http://www.howrse.pl/elevage/fiche/?id=11526989




anigifsul.gif